Była za dziesięć piąta, kiedy wyszłam z domu. Szłam szybko w stronę
przystanku tramwajowego, starając się nie myśleć za dużo o tym, co się
może stać, bo zaczynałam wtedy mieć wątpliwości, lecz nie było już
odwrotu. Nie chcę już nigdy wracać do tego potwora. Nie chcę, by mnie
bił, poniżał, traktował jak szmatę. Nie mógłam go zrozumieć. Co z tego,
że nie byłam jego biologiczną córką? Przecież to nie moja wina że mama
przespała się z jakimś innym facetem, a to ja najwięcej na tym
ucierpiałam. Przecież mógł mnie kochać dalej... Chyba że kochał, lecz
gdy popadł już w alkoholizm nie panował nad sobą, a nie mógł już sobie
poradzić z nałogiem... Nie wiem, nie umiem tego pojąć. Im dłużej o tym
myślałam, tym więcej powracało wspomnień z czasów, kiedy był kochającym
ojcem. Pamiętam, jak uczył mnie rysować. Spędzaliśmy wtedy dużo czasu ze
sobą, poświęcał mi całą uwagę. Narysowałam wtedy rysunek, który ojciec
zachował do czasu, aż nie dowiedział się prawdy o swoim "ojcostwie".
Widziałam, jak bierze rysunek do ręki, zapala zapałkę i powoli przesuwa
ją w stronę kartki. Zaczęła się palić, syczeć i skwierczeć. Na rysunku
byłam ja i tata; razem, usmiechnięci, zajęci rysowaniem. Pamiętam, że
bardzo płakałam, kiedy tata palił kartkę z rysunkiem.
Dotarłam na przystanek, do przyjazdu tramwaju miałam jeszcze trzy
minuty. W końcu wsiadłam, skasowałam bilet i zajęłam ostatnie wolne
miejsce obok jakiejś blondynki. Wyjęłam z torebki słuchawki, podłączyłam
je do telefonu i zamknęłam oczy. Uwielbiam, kocham muzykę. Zawsze
pełniła w moim życiu ważną rolę, uspokajała mnie, sprawiała że
zapomniałam o wszystkich problemach. Od drugiej do szóstej klasy
podstawówki uczęszczałam na zajęcia do szkoły muzycznej- grałam na
pianinie. To była i jest do tej pory moja największa pasja; granie mnie
wyciszało, sprawiało że skupiałam na tym całą swoją uwagę. Do tej pory,
gdy było mi bardzo ciężko, siadałam przy pianinie. To jest dla mnie
najlepszy sposób na odreagowanie złych emocji.
Tramwaj się zatrzymał, a ja wysiadłam i ruszyłam w stronę stacji
kolejowej. Mój pociąg odjeżdżał za dziesięć minut, ale droga była
niedaleka, więc szłam spokojnie. Gdy dotarłam na miejsce, zobaczyłam że
pociąg do Nowego Jorku już stoi na stacji. Przeżegnałam się i wsiadłam.
NY, nadjeżdżam.
Za dwa tygodnie będę mieć osiemnaście lat. Będę dorosła. Sama będę
decydować o swoim życiu. Nikt nie będzie miał wpływu na moje decyzje.
Nikt nie będzie trzymał mnie w klatce i mną pomiatał. Miałam zamiar
zamieszkać z kuzynką, znaleźć pracę, zacząć nowe życie. To już za
niedługo. Uśmiechnęłam się na tą myśl. Wreszcie wolna.
Razem ze mną w przedziale były jeszcze dwie osoby: jakiś chłopak i
dziewczyna; wszyscy milczeliśmy, nikt się nie odzywał. Chłopak chyba
spał, a dziewczyna czytała książkę. Spojrzałam na zegarek- dochodziła
ósma rano. Z Phoenix pociąg wyruszył o piątej trzydzieści, miałam więc
jeszcze dwie i pół godziny. Postanowiłam wziąć przykład z chłopaka, i
ułożyłam się do snu.
Poczułam, jak ktoś potrząsa moim ramieniem.
Otworzyłam jedno oko i zobaczyłam pochylającą się nade mną dziewczynę,
która była razem ze mną w przedziale. Jak zauważyłam, po chłopaku nie
było ani śladu.
-Hej, obudź się, już jesteśmy- usmiechnęła się.
-Ohh- westchnęłam, po czym podniosłam się i wzięłam torebkę oraz walizkę.
Od razu ze stacji ruszyłam w stronę jakiejś budki z jedzeniem. Gdy
dotarłam na obrzeża miasta, po drugiej stronie ulicy zobaczyłam bar
mleczny. Ucieszyłam się ogromnie, bo byłam głodna jak wilk. Stanęłam i
czekałam, aż włączy się zielone światło dla pieszych. Następnie szybko
przebiegłam przez pasy i skierowałam w stronę baru. Na miejscu zamówiłam
naleśniki z konfiturą.
Moja kuzynka mieszka w centrum, więc
trochę się przeraziłam wizją poszukiwania jej mieszkania. W końcu
postanowiłam, że ten dzień spędzę w motelu. Miałam ochotę iść spać, mimo
że w pociągu zasnęłam na prawie dwie i pół godziny. Uhh. Zebrałam się w
sobie i ruszyłam w poszukiwaniu jakiegoś motelu. Przeszłam przez pasy,
skręciłam dwa razy w prawo, raz w lewo i znowu prawo, przeszłam kilka
przecznic aż w końcu dostrzegłam napis "MOTEL", który znajdował
się jakieś pięćset metrów ode mnie. Westchnęłam teatralnie i ruszyłam
powoli w stronę obranego celu. Dochodziła dwunasta w południe.
Zastanawiałam się, co robią teraz moi znajomi. Zwłaszcza ciekawiło mnie
co z Sammie, i trochę też z Carolem. Wczoraj przecież odmówiłam mu
spotkania i dziś nie pojawiłam się w szkole... Nad tym co ojciec robi
nie musiałam się zastanawiać, dobrze wiedziałam. Pewnie wstał i myślał,
że poszłam do szkoły. Jakże się zdziwi, gdy nie wrócę ani dziś, ani
jutro, ani pojutrze... No, chyba że będzie zbyt nachlany żeby zauważyć
moje zniknięcie. Taka opcja jest chyba najbardziej prawdopodobną ze
wszystkich..
-Dzień dobry, chciałabym wynająć pokój na dwa dni-
powiedziałam, gdy jakiś facet w recepcji przywitał mnie kwaśnym
uśmiechem. Nic nie mówiąc, podał mi klucz do pokoju, ja zapłaciłam i
poszłam na pierwsze piętro. Pokój nie był piękny, ale w sumie nie miałam
na co narzekać. Jeśli chodziło o wyposażenie, w małym tylko stopniu
różnił się od mojego dawnego.
Odłożyłam walizkę na podłogę, a torebkę zostawiłam przy łóżku. Przed
snem postanowiłam się wykąpać, bo czułam się okropnie zmęczona.
Otworzyłam drzwi łazienki i moim oczom ukazała się najzwyczajniejsza
łazienka na świecie. Lustro, umywalka, prysznic, sedes. Ściany i podłoga
wyłożone niebieskimi płytkami. Gdy tam weszłam, otrząsnęło mną zimno.
Przeszły mnie dreszcze z góry na dół; nie lubiłam takich zimnych
kolorów. Otwarłam szafkę pod umywalką i znalazłam dwa ręczniki, mydło i
rolkę papieru toaletowego. Zdjęłam ubranie i weszłam pod prysznic,
spodziewając się gorącej wody. Lecz gdy odkręciłam kurek, po dłuższej
chwili dalej lała się woda ciepła, albo raczej- trochę więcej niż
letnia. No cóż, pomyślałam. Szybko spłuknęłam z siebie wszystkie emocje,
wytarłam się ręcznikiem po czym owijając się nim, wyszłam z kabiny.
Spojrzałam w lustro. Byłam w sumie zadowolona i odprężona, a chłodna
kąpiel odświeżyła mnie zupełnie. Rozpuściłam włosy z koka i lekko
przeczesałam je palcami. Długie, czarne i falowane otulały moją okrągłą
twarz, którą znaczyły lekko zarumienione policzki. Przyjrzałam się
również swoim czerwonym, pełnym ustom i zauważyłam, że pękła mi dolna
warga. Oblizałam ją, po czym natarłam pomadką ochronną. Na całą moją
postać spoglądały moje mocno brązowe oczy, przyozdobione wachlarzem
gęstych i długich, czarnych rzęs. Zaplotłam włosy w warkocz, po czym
udałam się do pokoju. Uklęknęłam przy walizce i wyjęłam z niej dresowe
spodnie i bluzkę z długim rękawem, po czym ułożyłam się na łóżku
szczelnie okryta kołdrą i zasnęłam około pierwszej.
Obudziłam
się po szóstej wieczorem. Byłam bardzo głodna, więc wstałam, założyłam
bluzę i kapcie, jakie leżały przy drzwiach w każdym pokoju i zeszłam na
dół. Zapytałam recepcjonistę, gdzie mogę coś zjeść, a on kazał mi iść do
końca bocznego korytarza i skręcić w prawo. Gdy tam doszłam, okazało
się, że była to mała stołówka. Przy jednym z pięciu stołów siedziała
jakaś para. Zamówiłam pudding i czekałam. W końcu, gdy napełniłam już
brzuch, poszłam do pokoju i gdy spojrzałam na wyświetlacz komórki,
zobaczyłam jedną nieprzeczytaną wiadomość. Stuknęłam w ekran na znaczek
koperty i odczytałam:
"Hej, dlaczego nie było cię dziś w szkole?/Carol"
Hmm...
Zupełnie się nie spodziewałam sms'a od Carola. Już prędzej od Samanthy
czy Megan. Nie wiedziałam, co mu odpisać. Przecież nie napiszę mu, że
źle się czułam czy coś, ani nie przyznam się, że uciekłam do Nowego
Jorku. Trudno.. Po prostu nic mu nie odpiszę. Było mi trochę smutno, ale
nie żałowałam. Miałam nadzieję na lepsze życie i chciałam w końcu
spełnić to marzenie o normalności. Zastanawiałam się, co mam teraz
robić. Wyjęłam z walizki netbooka i ładowarkę. Surfowałam po internecie
przez godzinę; znudziło mi się, więc wyjęłam jakąś książkę i tak się
zaczytałam, że zapomniałam o bożym świecie.
___________________________________________________________________________
Rozdział bardzo krótki, akcja słaba,ale to na razie. Wszystko zmieni się w rozdziale piątym- będzie dłuższy i coś się już będzie dziać:)
Dziękuję również wszystkim, którzy czytają bloga; to naprawdę cieszy autora, jeśli ktoś jest zainteresowany tym co piszę:)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
:D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz